w podróży bez powrotu
.........
Od pierwszego dnia twojej, synku, podróży bez powrotu,
zaczęło się moje spadanie na dno…
czasami czepiam się czegoś… przestaję spadać…
ale tylko na trochę… na małą chwilę oddechu…
potem znów zaczyna się spadanie….
Czy kiedykolwiek sięgnę dna..???
Czy jeszcze będę miała siłę i ochotę odbić się od tego dna???
To, co się nawet ładnie nazywa… „podróżą bez powrotu”
jest takie okrutne dla tych co kochają.
A może to miłość jest przekleństwem..???
Gdybym nie miała dzieci….
Gdybym nie kochała…
Chyba byłoby lżej….
Miłość zawsze niosła mi cierpienie… zawsze…
___________________________________________________
Dodaj komentarz