nie dla mnie
...
Dziś w kościele doszukiwałam się choćby odrobiny duchowego wsparcia.
Uważnie słuchałam... ważyłam słowa...
Nie znalazłam ...
To była msza nie dla mnie... jakbym tam przyleciała z kosmosu...
Tak właśnie się poczułam, gdy ksiądz mechanicznie,
bez odrobiny „serca” w głosie recytował:
„ wspominamy dziś naszych zmarłych dziadków, rodziców, krewnych, znajomych...”
... i ani jednego słowa o naszych zmarłych dzieciach...
_____________________________________________________________________