No, jak ?
...
Czasami siedzę na krześle i rozmyślam
A na podłodze tworzą się dwie kałuże od spadających łez.
Jedna , to łzy z prawego oka,
druga – z lewego.
A dusza nadal krzyczy tym samym „krzykiem do nieba”,
co 3 lata temu...
Śmierć dzieci przed ich rodzicami,
to jednak okrucieństwo tak wielkie,
że to niemożliwe, że Bóg istnieje...
to niemożliwe, że rozumie i czuje mój ból,
to niemożliwe, że jest dobry i kochający.....
coraz częściej przeklinam Boga zamiast go kochać.
Jak mam go kochać?
No jak ???