tego się nie robi....
................
Boże...... tego się nie robi matce.......
tego się nie robi......
____________________________________________
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 01 | 02 | 03 | 04 |
................
Boże...... tego się nie robi matce.......
tego się nie robi......
____________________________________________
.............
Dziś Boże Narodzenie.
Powinien być to dzień szczególnej bliskości z Bogiem…
Ale jak… jak tego dokonać,
kiedy mój Bóg jest tak daleko…?
Dalej niż mój syn…
Mój Bóg odebrał mi moje dziecko….
Mój Bóg nie zważa na mój ból, na moją tęsknotę,
na moją rozpacz…
Mój Bóg nie słyszy mojego krzyku…
Czy to jest mój Bóg???
_______________________________________________________
........
On był…on był… on był…
Jak strasznie jest mówić o swoim dziecku, że ono było….
że było dobre, uczynne, wrażliwe…
że kochało życie i ludzi…,
że miało plany, które konsekwentnie realizowało…
Jak strasznie trudno jest mówić, że już go nie ma…
Że nie kupię mu spinki do krawatu
ani butów….
Że ostatnie buty jakie mu kupiłaś, zamknęłaś w jego trumnie…
A świata to nic a nic nie obchodzi…
A świat kręci się tak samo jak przedtem…
Świat jest bardziej okrutny od śmierci
Życie jest bardziej okrutne od śmierci….
I nie rozumiem … i nie wiem gdzie to miłosierdzie boże…
Gdzie to miłosierdzie…
___________________________
.............
Siódmy raz …
siódmy raz słucham jak ksiądz wyczytuje imię i nazwisko mojego dziecka…
Siódme wypominki na cmentarzu……
Cmentarz jest miejscem czarodziejskim
Tu czuję się najbliżej mojego syna, kocham to miejsce…
i jednocześnie nienawidzę…
bo w tej ziemi musiałam pogrzebać swoje dziecko
a z nim – swoje szczęście, swoje marzenia, swój świat.
______________________________________________________
.........
Kiedy tak patrzę na świat bez ciebie, syneczku,
To nie pojmuję jak mogłam przeżyć…
Tyle lat bez ciebie , syneczku…
Często mówię do siebie : to niemożliwe…
Nie,… przecież jestem przeciętną statystycznie kobietą…
A więc to niemożliwe… to nieprawda, to tylko dziwny koszmar
Może koszmar za karę… może z przypadku…
Ale on minie… przecież jestem taka przeciętną statystycznie kobietą…
A przeciętna statystycznie kobieta, ma swoje dzieci… ma…
I szybko jem,… jem… jem…. Wpycham do ust kawałki jedzenia
… no bo to tylko koszmar… zaraz się skończy…
A jedzenie pomaga, pomaga, pomaga !!!!!!!!!!!!!
I tylko od czasu do czasu kojarzę… że to jednak życie….
I nie zależy mi na niczym
I znowu jem… jem… jem.. bo mi już na niczym nie zależy…
I płaczę… a właściwie to tylko
Kocham cię syneczku, tęsknię za tobą
_____________________________