Był tu...
...
Sama nie wiem jak to nazwać...
zburzyło to moją niewiarę...
to było dziwne... conajmniej dziwne...
Wczoraj cały dzień czułam dziwny niepokój,
tęsknotę,
serce rwało się z żalu, że nie mogę zobaczyć mojego synka...
a jednocześnie, wieczorem, co chwilę czułam jego obecność...
głupie...
ale czułam jego obecność, do tego stopnia,
że doszukiwałam się znaków, że on tu jest.
I znajdowałam takie znaki....
naprawdę czułam, że był przy mnie.
Dziś rano okazało się, że jego babcia zmarła...
wiem, po prostu jestem pewna,
że przeprowadzał ją na tamtą stronę.
Był tu... był...
____________________________________________________