Przypomiał mi się sen sprzed 2 lat.
Sen na tyle wstrząsający,
Że tylko jednej osobie odważyłam się opowiedzieć…
Oglądałam tę scenę jakby z innego poziomu świadomości…
Wiedziałam, że mój tata nie żyje,
ale był ze mną, a raczej z małą dziewczynką,
która była jak gdyby moją drugą tożsamością…
patrzyłam na nich jak gdyby „ z góry”,
ale czułam to co czuła ta mała dziewczynka.
Tata posadził dziewczynkę na swoich ramionach
Aby uchronić ją przed głęboką wodą,
Która sięgała mu aż do piersi.
Dziewczynka czuła się bezpiecznie… spokojne…
To ja czułam się bezpieczna i spokojna.
Ale tata powiedział :
„ wiesz… dla ciebie lepiej byłoby, gdybyś utonęła”…
Wiele razy rozmyślałam wówczas,
Dlaczego tak drastycznych sformułowań użył mój tata…
Przecież nie było tak źle…
Miałam gdzie mieszkać,
Miałam dobrą pracę,
Nie ważne było dla mnie to,
że małżeństwo rozpadało się nieuchronnie…
Miałam dzieci… to był sens mojego życia.
Teraz wiem, że ten sen nie był bez przekazu…
Może śmierć każdego z nas,
również śmierć Andrzeja, była wyznaczona i zapisana
gdzieś tam… we wszechświecie,
gdzie trafiają nasze dusze po śmierci…
Może mój zmarły tata wiedział już dawno,
ze nie będę potrafiła poradzić sobie ze śmiercią
mojego dziecka…